reklama

"Zawsze jest coś za coś". Rozmowa z odchodzącym na emeryturę Eugeniuszem Galkiem wójtem gminy Cmolas

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: B. Posłuszny

"Zawsze jest coś za coś". Rozmowa z odchodzącym na emeryturę Eugeniuszem Galkiem wójtem gminy Cmolas - Zdjęcie główne

Eugeniusz Galek (68 lat) rządził gminą Cmolas nieprzerwanie przez ponad 30 lat. | foto B. Posłuszny

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCI Eugeniusz Galek był jednym z najdłużej urzędujących wójtów na Podkarpaciu. Rządził gminą Cmolas nieprzerwanie przez ponad 30 lat. Jak wspomina swoją pracę? Z czego jest najbardziej dumny i czy czuje niedosyt? O tym rozmawiamy z odchodzącym na emeryturę szefem cmolaskiego urzędu.
reklama

Jesteśmy świeżo po wyborach samorządowych. Jak ocenia pan wynik? 

- Nowa pani wójt była radną, pokazywała się wśród ludzi, była na spotkaniach, była również na zebraniach wiejskich, widać było jej aktywność. Nie obstawiałem drugiej tury, dlatego że widziałem, co się dzieje od kilku lat. Dobra kampania wyborcza to dłuższa obecność wśród społeczeństwa: zebrania wiejskie, strażackie, kół gospodyń wiejskich, internet, a przede wszystkim dobry program wyborczy. Ale każdy kandydat ma swój pomysł, swoje drogi dojścia do wyborców, aby ich przekonać na kogo głosować.

Wracając jednak do pana i pańskiej pracy - 34 lata jako wójt gminy Cmolas.

- 1 lipca 1990 roku objąłem stanowisko wójta. Wtedy byłem wybrany jako radny i potem rada mnie wybrała na wójta. Kolejne kadencje byłem wybierany przez mieszkańców radnym, a radni wybierali mnie aż do roku 2002, w którym były wybory bezpośrednie. Na początku swojej kariery byłem jednym z najmłodszych wójtów wtedy w województwie rzeszowskim. Miałem 34 lata, kiedy obejmowałem to stanowisko.

Byłem wcześniej we Francji, udało mi się poznać nieco tamten samorząd. Wiedziałem, co to jest oczyszczalnia, co to jest gospodarka komunalna, itd., więc było trochę lżej. Wcześniej byłem także prezesem Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej. Chciałem być radnym i to mnie zadowalało, ale radni i ludzie zadecydowali, że chcą mnie na wójta.

Rok 1990. Zastał pan gminę drewnianą w tamtych czasach?

- Mój poprzednik, naczelnik gminy, był bardzo dobrym naczelnikiem. To, co na owe czasy mógł zrobić, na pewno zrobił. Tym niemniej zastałem drewniane szkoły w Porębach Dymarskich, Tuszowskich, Baranowskich, jedna w zasadzie szkoła była nowa w Cmolasie. Wszystkie inne wymagały albo budowy, albo remontów kapitalnych i to trzeba było zrobić, bo oświata to jakby newralgiczny punkt programu. Od tego trzeba było zacząć. Trzeba było budować wodociągi, kanalizację, telefonizację, itd. Bo w socjalizmie tego nie było.

Patrząc przez pryzmat 34 lat pańskiej pracy, jest pan w stanie wymienić kilka inwestycji, planów, które udało się zrealizować i jest pan z nich dumny?

- Jestem dumny z gospodarki wodno-ściekowej, jestem dumny z obiektów użyteczności publicznej, jestem dumny z obiektów oświaty, jestem dumny z zespołu szkolno-basenowego. Tutaj przyjeżdża młodzież z całej Polski na zawody, obozy sportowe i podziwiają, że na wsi taka perełka może być. Aktualnie uzupełniamy zespół, budując siłownię, żeby wszystko było w jednym miejscu. Pomysł budowy basenu był w tamtych czasach strzałem w dziesiątkę, był oblegany, nie było jak się dostać, było przepełnienie, ponieważ w okolicy nie było takiego obiektu. 

Tych pozycji, z których jestem dumny, jest więcej, aczkolwiek podkreślam z całą mocą, że w całym okresie był dobry klimat, dobrze mi się współpracowało z mieszkańcami i poszczególnymi radami, również dobra współpraca z ministerstwami, urzędem wojewódzkim, urzędem marszałkowskim. Dobra współpraca skutkowała tym, że pozyskanie pieniądze można było efektywnie zagospodarować. Muszę powiedzieć, że Gmina Cmolas ma bardzo dobrą infrastrukturę oświatową, obiekty użyteczności publicznej, na bardzo dobrym poziomie gospodarkę komunalną, tj. wodociągi, kanalizację sanitarną, zbiórkę śmieci itd. Dobrze funkcjonuje szerokopasmowy internet. Podkreślić należy dobre drogi gminne, chodniki, parkingi, szczególnie gdy zakończymy inwestycje tegoroczne – to zapraszam na wycieczki po drogach gminnych.

Jak pan ocenia aktualny przepis, że wójt, burmistrz czy prezydent nie może być dłużej na stanowisku niż dwie kadencje. Czy to pana zdaniem dobry przepis?

- Z jednej strony to ludzie powinni decydować, czy dany wójt, burmistrz czy prezydent ma gospodarzyć tym terenem jedną, dwie czy więcej kadencji. Z drugiej strony, patrząc przez pryzmat, nawet swojej pracy, jest ona bardzo wyczerpująca i absorbująca. Ta praca nie kończy się na ośmiu godzinach, tu się pracuje kilkanaście godzin dziennie, niekiedy również zajęte są soboty, niedziele, na różne ważne sprawy. Odpowiada się za ludzi. W związku z tym obciążenie jest bardzo duże, więc dwie kadencje, czyli 10 lat, ma także swoje piętno na organizmie. Tu jest pewien dualizm.

34 lata bycia wójtem. Czy żałuje pan czegoś, czego nie udało się zrobić, dokonać?

- Jeżeli się poświęca dużo czasu samorządowi i pracy samorządowej, to z tego czasu okrada się rodzinę i tu jest ten problem. Nie ma nic za darmo. Jeżeli chce się bardzo dobrze zrobić coś dla danej gminy, to trzeba w to włożyć masę energii. Praca w stresie, wiele godzin i praca z ludźmi. Nie każdy jest tak zadowolony z wszystkiego, co nas otacza, w związku z tym jest to szalenie wyczerpujące i tym sposobem zabiera się czas rodzinie. Po latach przychodzi takie otrzeźwienie – przeminęło z wiatrem, a rodzina też jest ważna. Rodzina wspiera i takie wsparcie miałem, ale zdaję sobie sprawę, że czas, który powinienem poświęcić rodzinie, poświęciłem dla tej gminy. Zawsze jest coś za coś, nie ma nic za darmo.

Gmina Cmolas prężnie się rozwijała przez ponad trzy dekady, niekiedy bardziej lub mniej. Czego nie udało się zrobić?

- Nie udało się zrobić rewitalizacji centrum Cmolasu, ale to było uzależnione od innych czynników, chociażby drogi krajowej nr 9. To było poza moim zasięgiem, aczkolwiek starałem się, żeby to za wszelką cenę wprowadzić. Jeżeli chodzi o obiekty użyteczności publicznej, pozostaje już tylko uzupełniać, modernizować czy remontować, bo czas robi swoje. Działalność samorządowa nigdy się nie kończy. Mamy kanalizację, drogi, mamy też zakłady produkcyjne, które są wizytówką gminy. Zabrakło mi Hadykówki, czyli zakładu ceramiki, która była sztandarowym zakładem. Pracowało w niej ponad 100 osób, była najlepsza cegła w Polsce. Niestety skończyło się, jak widać. Tutaj mam niedosyt, że nie miałem tego szczęścia, żeby trafił się inwestor, który by to zagospodarował tak, jak powinno być. Broniłem tej wioski, tego zakładu przed zapędami, żeby tu nie zrobić składowiska śmieci, utylizacji eternitu czy też np. styropianu. Wszystkich tych zakładów, które negatywnie oddziaływałyby na środowisko. Hadykówka i cała gmina Cmolas jest zbyt pięknym miejscem, żebyśmy tu wpuszczali takich inwestorów. Tego broniłem.

Kończąc pracę jako wójt, będzie panu brakowało tej pracy?

Człowiek pracuje przez wiele lat po to, by w końcu odpocząć. Oczywiście będę obserwował, co się dzieje. Jeżeli zajdzie potrzeba, będę służył swoim słowem i doradzał z boku, ponieważ patrząc na wszystko z innej perspektywy, wiele można dostrzec. Moje podpowiedzi niekoniecznie muszą być brane pod uwagę. Ale praca samorządowca tak szybko się nie kończy, idąc na emeryturę. Najpierw chcę odpocząć, będę się przyglądał, co się tutaj dzieje i jeżeli zajdzie potrzeba chętnie podpowiem i się włączę wszędzie tam, gdzie moja osoba będzie potrzebna. Zdaje sobie sprawę, że mój czas minął, ale chętnie doradzę w stosownych chwilach.

Wspomniał pan o swoim wieloletnim doświadczeniu jako samorządowiec, wójt. Jakieś rady dla nowej pani wójt, ale też dla nowych radnych?

- Pani wójt była radną ponad pięć lat, więc przyglądała się mojej pracy, przyglądała się tej gminie i jestem przekonany, że już się wdrożyła. Jeżeli trzeba będzie podpowiedzieć, bardzo chętnie.

Odchodząc stąd, spotykam się z ogromną sympatią, co mnie cieszy, że moja działalność, moja praca ludziom przynosiła zadowolenie, nie wszystkim, bo to jest niemożliwe, ale większości tak. Dziękuje wszystkim za wspólne lata i wspólną działalność.

Nie sposób nie zapytać pana o fotel, w którym spędził pan długie lata jako wójt.

- Fotela nie wymieniałem, chciałem dosiedzieć w nim do końca. Towarzyszy mi długie lata, pokazuje to jego obraz. Jestem człowiekiem ruchliwym, więc nie siedziałem bardzo długo na tym fotelu, pracowałem w terenie.

Czego życzyć Eugeniuszowi Galkowi na emeryturze?

- Przede wszystkim zdrowia i zasłużonego odpoczynku. Niektórzy mówią, że pierwsze miesiące na emeryturze bywają trudne, ale zakładam, że zdrowie będzie dopisywać. Mam w sobie nutkę wędrowca, lubię zwiedzać Polskę, Europę, więc będę miał co robić. Porzucę garnitur i krawat, włożę wygodne buty i wygodny strój.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama